poniedziałek, 21 listopada 2011

Dzwonki, gwiazdki... święta za pasem :)

Czy ktoś wie, co to jest?


Nie, to wcale nie są końcówki drewnianych karniszy z mojej kuchni..
To są moje  formy do dzwoneczków :)


Nadziergałam ich sporo i myślałam intensywnie, na czym tu suszyć i voila, wymyśliłam :)




Robię gwiazdki, aniołki... aniołki na razie tylko płaskie, nie mam odwagi zabrać się za "prawdziwego" aniołka, może za rok. Ten długi zwój to łańcuch, muszę go jeszcze wykończyć pikotkami, ale on ma aż cztery metry i szydełkowanie go jest po prostu niesamowicie nudne, a z usztywnianiem i suszeniem go to dopiero zabawa :D

Idę teraz na przechadzkę po Waszych blogach podziwiać cudowności, bo ostatnio nie miałam czasu. Pozdrawiam wszystkich zaglądających bardzo serdecznie i cieplutko :)

9 komentarzy:

  1. Bardzo słodziutkie te Twoje dzwoneczki :)W ogóle cała produkcja bardzo wdzięczna.A pracę przy łańcuchu podziwiam szczerze.Wiem jak robię sukienki balowe dla barbie,takie marszczenie,czy też falowanie to potwornie nużąca praca...a Ty cztery metry....
    Pozdrawiam :0

    OdpowiedzUsuń
  2. robiłam dokładnie te same dzwoneczki, usztywniam je na obcietych buteleczkach po Kubusiu playu /zatyczka+trochę szyjki/:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świątecznie się zrobiło, wszystko śliczniutkie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Potrzeba matką wynalazców:)Super pomysł,świetne wykonanie:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. FAjny pomysł z tym suszeniem, właśnie dla mnie najgorsze i wymagające wysiłku o wiele większego niż dzierganie jest usztywnianie,moje aniołki suszą się właśnie na różnych stożkach, butelkach...do dzwonków jakoś nie mam serca, nie wychodziły mi tak jak tzreba i skończyłam z nimi, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyczny pomysł miałaś!!! Piękne te dzoneczki!!! Podziwiam...cztery metry, no,no,no:))) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne te dzwoneczki. Za taki łańcuch podziwiam Cię niesamowicie.Ileż to trzeba cierpliwości.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. I jak ze wszystkim.Nie sztuka zrobić, sztuka wykończyć.Dlatego ja rokrocznie rezygnuję z dziergania tych maleństw.Jak pomyślę o usztywnianiu i suszeniu tego szydełko zaczyna robić zupełnie co innego:)
    Fajniusie te Twoje drobiazgi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.